sobota, 24 maja 2014

Rozdział 3

-Cześć.- powiedział Piotrek podchodząc do stolika, przy którym siedzę. Oj coś wyczuwam ciężką rozmowę...
-Hej.- odpowiedziałam niemal szeptem. Zapadła krępująca cisza. Żadne z nas nie chciało zacząć pierwsze rozmowy. Ja nie zrobię tego na pewno. Boję się... 
-Powiedz mi...- zaczął Piotrek - Powiedz mi co ty sobie wyobrażasz? 
-Nie rozumiem. O co ci chodzi?
-Tak nagle, znikąd się pojawiasz i myślisz, że co? Że wszystko będzie tak jak dawniej? Że nasze stosunki będą takie jak kiedyś? Że znowu będziemy nierozłączni? Nawet sobie nie wyobrażasz ile krzywdy narobiłaś! Mama płakała nocami, bo się nie odzywałaś. Bała się o ciebie! Ja opuściłem się w szkole. Obdzwoniłem wszystkich naszych wspólnych znajomych, rodzinę... Obdzwoniłem wszystkich! Nikt nie miał bladego pojęcia gdzie dokładnie mieszkasz i co u ciebie! Nikt! Uciekłaś! Tak po prostu uciekłaś! Jak tchórz! Jak rozwydrzony dzieciuch!- zaczął krzyczeć mi prosto w oczy. Zabolało. Tak cholernie zabolało.
-A może jestem zwykłym, rozwydrzonym dzieciuchem!? Wiedziałam że ta rozmowa będzie nie za ciekawa, ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo! Że zaczniesz mnie wyzywać i że nie dasz dojść mi do słowa. Myślisz, że mi nie było ciężko?! Że nie tęskniłam za tobą, za twoimi rodzicami, za Bartkiem?! Wiesz jak sobie wyobrażałam tą rozmowę? Myślałam, że usiądziemy w jakimś cichym miejscu i będę mogła ci wszystko wytłumaczyć, ale nie! Ty wolisz urządzać jakieś pieprzone scenki przy wszystkich!- nie byłam mu dłużna i powiedziałam co mi ślina na język przyniesie. Na prawdę chciałam mu wszystko powiedzieć. Wyjaśnić czemu wyjechałam, ale najwidoczniej go już to nie obchodzi. Właśnie straciłam bardzo ważną dla mnie osobę. Straciłam brata... Inni zamilkli przy naszej wymianie poglądów, a ja wybuchnęłam płaczem. 
-Nie krzycz na nią.- powiedział Bartek podchodząc do nas. 
-Będę robił co mi się podoba, a akurat jej się to należy!
Nie wytrzymałam.. Wybiegłam z płaczem, a Janek za mną. Odwróciłam się nagle i stanęłam przed nim. Jego mina nie mówiła zbyt wiele. 
-Teraz już wiesz, czemu tak bardzo bałam się z nim porozmawiać! Przepraszam, ale chciałabym zostać sama!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę domu. 
-Tylko nie zrób nic głupiego!- powiedział za mną Janek. 
Co on sobie wyobraża. Przecież nie będę miała zamiaru popełnić samobójstwa... Aż taka głupia to ja nie jestem. 

*U Kurka*

-Co ty do cholery robisz?!- wydarłem się na Nowakowskiego. Zamiast się cieszyć to on takie cyrki odstawia. 
-Nie wiem Bartek, na prawdę nie wiem. Nerwy mi puściły... Nie chciałem, żeby tak wyszło. 
-Gówno mnie obchodzi, czy chciałeś czy nie chciałeś! Możliwe, że teraz straciliśmy ją kolejny raz! Boże... Coś ty zrobił. 
-Przepraszam, no! Przepraszam! 
-Ty nie mnie powinieneś przepraszać!- dalej krzyczałem. Taki zły to dawno nie byłem...
-Chłopaki o co chodzi? Kim była ta dziewczyna?- zapytał Igła, a inni przysłuchiwali się uważnie. Najwidoczniej zrobiliśmy niezłą sensację.
-Moja przyjaciółka, a Pita kuzynka. Tak właściwie to siostra.- odpowiedziałem, próbując się uspokoić. 
-Nie mam już siostry.- dodał do mojej wypowiedzi Nowakowski. Jak go zaraz pierdo... Walnę to się na drugą stronę przekręci. 
-Kurwa Piotrek! O co ci do cholery chodzi!? Zamiast się cieszyć, że po 4 latach w końcu się spotykacie, to ty jakieś szopki odwalasz!- nie wytrzymałem. Musiałem to powiedzieć. Wiem, że nie powinienem bo to mój przyjaciel, ale...ale po prostu muszę jej bronić. 
-No to mi wytłumacz jedną sensowną rzecz! Czemu w tedy wyjechała?! 
-Nie mam pojęcia. Zapytaj się jej. A nie sorry. Zamiast to zrobić to wolałeś ją wyzywać!O nie!- teraz nasunęła mi się do głowy pewna nie za ciekawa myśl...
-Co jest?- zapytał lekko zdziwiony. 
-A co jeśli znowu zniknie? Co jeśli już nigdy więcej jej nie zobaczymy? Co jeśli znowu ucieknie? Nie, nie, nie! Nie mogę do tego dopuścić!- wykrzyczałem i zacząłem biec w stronę wyjścia. 
-Ej Bartek! Gdzie ty idziesz!- krzyknął za mną Igła. 
-Idę jej szukać! Nie pozwolę jej kolejny raz odejść!
Wybiegłem z pizzerii i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie wiem gdzie Nikola mieszka. Jaki ja jestem tępy. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem Janka Nowakowskiego. Z tego co zauważyłem to się przyjaźnią, jak nie coś więcej. Mam nadzieję, że on powie mi gdzie mieszka Nika. 
-Ej! Janek! Poczekaj. Sprawę mam.- powiedziałem do Nowakowskiego. 
-Czego?- odpowiedział oschle. Kurde. Co mu odbiło? Przeważnie jest wesołym żartownisiem...
-Mam do ciebie ogromną prośbę. Podaj mi adres Nikoli. To bardzo ważne...
-Nie. 
-Błagam cię... Janek bądź człowiekiem. Ona nie może znowu uciec. Nie chcę kolejny raz jej stracić...Proszę.- spojrzał na mnie lekko zdziwionym wzrokiem i z ogromną niechęcią powiedział mi gdzie mieszka Nika. Pożegnałem się z nim jak najszybciej i czym prędzej pognałem pod podany adres...

                                            *********************************

Mamy kolejny rozdzialik. Podoba się wam? :)
Jest trochę krótszy od pozostałych ponieważ chciałam wzbudzić w was ciekawość. Mam nadzieję, że mi się udało :)
Mamy awans do Mistrzostw Europy 2015!!! <3 <3 Cieszycie się? Bo ja bardzo :D :D


sobota, 17 maja 2014

Rozdział 2

Przy moim stoliku stał tyłem nie kto inny jak...Kurek. Na początku chciałam na spokojnie do niego podejść, ale moje plany się nieco zmieniły. Wpadł mi do głowy pewien, bardzo interesujący moim zdaniem pomysł.  Postanowiłam, że wskoczę mu z zaskoczenia na plecy. Wiem. Nie jestem normalna. Mniejsza z tym. Tak jak postanowiłam, zrobiłam rozbieg i z impetem na niego wskoczyłam. Ciekawe jak zareaguje. 
-Jezusie Chrystusie i wszyscy święci!- zaczął się drzeć, a ja promiennie śmiać. Zasłoniłam mu także oczy. Albo będzie się cieszył, że mnie widzi, albo dostanę porządny opieprz. Mam nadzieję, że to pierwsze. 
-Zgadnij kto to!-rzekłam. 
-Pewnie jakaś napalona hotka. Zgadłem?- zapytał również się śmiejąc. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo mi go brakowało. 
-No wiesz! Wypraszam sobie!- teraz dopiero zauważyłam, że wszyscy się na nas gapią. Dałam Kurkowi soczystego buziaka w policzek i zeszłam z jego pleców. 
-Nika. Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem...- przytulił mnie i zaczął się kręcić w okół własnej osi. Mam 180 cm, a i tak sięgam mu do ramienia. O zgrozo...
-Postaw mnie debilu. Też za tobą tęskniłam.- zrobił to, o co go prosiłam. Tak właściwie to nie prosiłam, tylko żądałam. 
-Czemu się nie odzywałaś? Nie dzwoniłaś, zmieniłaś numer, wyprowadziłaś się Bóg wie gdzie...- zaczął wyliczać z lekkimi pretensjami. 
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje...
-Dobra, dobra. A co ty tak właściwie tu robisz?- zapytał. 
-No jak to co. Stoję przecież- uśmiechnęłam się. On uczynił to samo. 
-Przecież wiesz o co mi chodziło. 
-Wiem, wiem. No mieszkam w Spale. 
-Mieszkasz?! Od kiedy.- było słychać w jego głosie nutkę zdziwienia. Jak będę musiała mu się teraz ze wszystkiego tłumaczyć i o wszystkim opowiadać, to ja dziękuję bardzo. 
-Od 4 lat.- niemal szepnęłam. 
-Ale,ale jak to.. Przecież, przecież wyprowadziłaś się do Warszawy... A liceum? Gdzie chodziłaś do liceum?- Bartek zaczął się jąkać. 
-Kiedyś ci o wszystkim opowiem. Obiecuję. A teraz mam do ciebie prośbę. Nie mów Piotrkowi, że tu jestem, ok? Jestem ciekawa czy sam się domyśli. 
-Ok, ale sądząc po jego inteligencji to nie.- zaśmialiśmy się oboje. 
-Mam pytanie.- zaczął Kurek. "Mam się bać?" pomyślałam. 
-Wal. 
-Co ty masz w nosie?- chyba na bardziej normalne pytanie to już go było nie stać. Jezu... Każdemu po kolei będę musiała to tłumaczyć? 
-No kolczyka. Mam jeszcze dwa w języku, tatuaż na karku i farbowane włosy ;)
-Coś ty ze sobą dziewczyno zrobiła...- westchnął. 
-Jak ci się coś nie podoba, to nie musisz na mnie patrzeć. A teraz przepraszam. Idę do stolika coś zjeść.
-No ej! Nikola! Nie obrażaj się!- krzyknął za mną. 
-Nie obrażam. Po prostu jestem głodna. 
Oczywiście skłamałam. Wiem, że to nie jest powód do "fochania" się, ale tyle pracowałam nad tym, żeby tak wyglądać, że teraz zrobiło mi się trochę przykro... Już wystarczając w młodości wysłuchałam się krytyki na mój temat, że już mi wystarczy chyba do końca życia. 
Usiadłam na swoim miejscu obok Janka i zaczęliśmy zajadać się jakże zacną pizzą Hawajską. Długo jednak spokoju to ja nie miałam. Jakoś dziwnie rozchwytywana jestem... Rozdzwonił się mój telefon i zabrzmiał dźwięk muzyki mojego ulubionego zespołu. Czyli Linkin Park-Crawling.
 Uwielbiam tą piosenkę. 

-Wyłącz ten szajs!- krzyknął w moją stronę Fabian Drzyzga. "Co za cham" pomyślałam. Nie byłabym sobą jakbym mu nie dogryzła. 
-Sam jesteś szajs, a nie rozgrywający baranie!- odkrzyknęłam i odebrałam telefon. 
-Halo.- powiedziałam. 
-No siemka. Jak się miewa moja ulubiona koleżaneczka?- dzwonił Artur Szalpuk. Mój kolega ze Spalskiego liceum.
-Aaa. To ty. U mnie wszystko dobrze. A ty czo chciałeś?
-Tak właściwie to nic. Dzwonię tylko po to, żeby ci przekazać, że za parę dni do ciebie przyjadę. 
-Tak? A to niby po co? 
-Bo się stęskniłem?- odpowiedział a ja wybuchnęłam śmiechem. Wiem, że to trochę niegrzeczne, ale kto mi zabroni. 
-Ja serio pytam.- powiedziałam po chwili. 
-A ja serio dopowiadam. Jak nie chcesz żebym przyjechał to powiedz. 
-Nie no. Oczywiście, że chcę Arturku. 
-O tak! Wiedziałem, że też tęsknisz. (czułam że się uśmiecha).W takim razie do zobaczenia już niebawem. 
-No pa.- odpowiedziałam i się rozłączyłam. 
On jest tak samo walnięty jak Janek. Zawsze w COS-ie trzymaliśmy się razem. Taka trójca święta z nas była. Teraz Artur przeprowadził się do Warszawy, żeby grać tam w klubie siatkarskim. 
Zdążyłam usiąść, a telefon znów zaczął dzwonić. Co oni wszyscy dzisiaj ode mnie chcą.. Boże. Dzwoni Ola. Upss. 
-Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć, to wiedz, że ma sześć biletów na koncert Linkin Park w pierwszym rzędzie i wejściówki "za kulisy".- rzekłam nie dając dojść jej do słowa. 
-Aaaaaaaaaa!- Olka zaczęła piszczeć do telefonu, a ja w błyskawicznym tempie odsunęłam go od ucha. Nie chcę ogłuchnąć. 
-Jak ci się udało?- zapytała, jak już się opanowała. 
-Poszli na mój urok osobisty. A tak poważnie to mi kolega załatwił. Trzy dla ciebie i trzy dla mnie. 
-Ale super! Ile muszę ci kasy oddać?
-A broń Boże oddawać mi za to pieniądze. Powiedzmy, że ty kupujesz bilety na inny koncert. Ok?
-Oczywiście, że ok! Kocham cię Nika!
-No ja ciebie też. A teraz mów po co tak właściwie dzwonisz?- zapytałam. Przecież musiał być jakiś powód. 
-A nic. Szykuj się, bo dzisiaj koło 19:00 przyjeżdżam do ciebie na parę dni. 
-A z jakiej to okazji? 
-Stęskniłam się.- kolejny raz już to dzisiaj słyszę. Dziwne. 
-Chyba nie jestem jedynym powodem twojego przyjazdu, prawda?- lekko posmutniałam. Chciałabym Wam przypomnieć, że Ola jest dziewczyną Piotrka. 
-On to tak przy okazji...
-Dobra. Mniejsza z tym. Ja muszę kończyć, bo się wszyscy na mnie lampią, a Janek się niecierpliwi, bo pizza stygnie. Pogadamy jak przyjedziesz. A tak właściwie to on wie?
-Nie. Nie mówiłam mu. To ma być niespodzianka. 
-Ty i te twoje pomysły. Ja spadam. Pa. 
-Ok. Paa. 

*W tym samym czasie u Piotrka*

Znam tylko cztery osoby, które słuchają takiego rodzaju muzyki. Jestem to ja, Bartek, Ola i Nikola- moja kuzynka. Ale to nie może być ona. Byłaby w stanie aż tak bardzo się zmienić? Spojrzałem na Bartka, a on na mnie. Chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo pokiwał twierdząco głową. Czyli jednak to Nika. Może do niej podejdę i porozmawiam? Albo lepiej nie...

-Co ty się tak w tą kolczykowatą zapatrzyłeś?- zapytał Kłos.
-No niezła dupa z niej.- dodał Wrona. 
-Zamknijcie się barany.- powiedziałem i wstałem z miejsca, po czym zacząłem iść w stronę jej stolika. 
-Cześć.- powiedziałem i czekałem na jej odpowiedź...

                                               ********************************


Spodziewaliście się  takiego obrotu wydarzeń? Podoba się rozdział? :D

Miałam dodać jutro, ale z powodu tego, że Polska wygrała wczoraj 3:0, to dodaję dzisiaj :D Oby dalej im tak dobrze szło :D 
P.S. Też wam się wydaje, że te ich nowe koszulki są jakieś takie...dziwne? :/ 


niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 1

    Poranek, jak poranek. Ogarnięcie się w łazience i zjedzenie płatków z mlekiem. U mnie to już normalka. W moim codziennym rytuale, odkąd skończyłam uczyć się w COS-ie, jest codzienne ćwiczenie w ośrodku. Ale dzisiaj już sama nie wiem czy tam iść. Od dzisiaj właśnie zaczyna się zgrupowanie siatkarzy, a w tym Bartka i Piotrka. Prawdę mówiąc strasznie się za nimi stęskniłam, ale moje ego nie pozwala mi się z nimi skontaktować. Zapomniałam też dodać, że do ośrodka chodzę zawsze z Jankiem. Mój dobry kolega. Też mieszka w Spale i razem chodziliśmy do klasy. Tak samo jak ja uwielbia siatkówkę i nawet jest siatkarzem, ale niestety nie został powołany do reprezentacji. Praktycznie zawsze po treningu idziemy na pizzę do Olimpijskiej. Nawet w Warszawie tak dobrej pizzy nie ma. Tak, wiem. Pewnie zastanawiacie się po co my ćwiczymy, jak i tak potem najemy się pizzą lub jakimiś dobrymi makaronami. Po prostu zawsze tak robimy. Nie potrafię wytłumaczyć czemu. Włożyłam telefon i portfel do kieszeni, po czym zamknęłam drzwi. Ja i Janek nawet nie musimy płacić za wejście do ośrodka, bo wszyscy znają już nas tak dobrze, że mamy wstęp za darmo. Upss. Właśnie Kurek wjechał na parking, ale chyba za bardzo się zmieniłam, żeby mnie poznał. Doszłam do mego celu podróży przed którym stał mój kolega. 
-Cześć byczku.-uśmiechnął się promiennie na mój widok i czekał na odpowiedź. Tylko on mówi na mnie "byczek",a to z powodu mojego kolczyka w nosie. 
-Hej.-odpowiedziałam. 
-Coś ty taka niemrawa?
-Dzisiaj siatkarze przyjeżdżają na zgrupowanie. Zapomniałeś?
-Aaa. To o to ci chodzi. Co by ci szkodziło się z nimi spotkać? Korona by ci z główki spadła?-cały Janek. Lubi mi cisnąć, ale za to go lubię. 
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje.. Z resztą mniejsza z tym. Co dzisiaj robimy? Plażówka czy bieżnia?-w łatwy i kulturalny sposób zakończyłam trudny dla mnie temat. 
-Oczywiście, że plażówka! Co ty się głupio pytasz!-puścił mi oczko i razem ruszyliśmy na boisko. 
Jak zwykle naszym śmiechom i wygłupom nie było końca. Z nim nie da się nudzić, ale i tak nigdy nie zastąpi mi Oli. Ona jest jedyna w swoim rodzaju. Później muszę do niej zadzwonić, bo pewnie już szykuje jakiś wykład, o tym że się tak długo nie odzywałam czy coś w tym stylu. Siedzieliśmy w ośrodku do 15:00. Wiem. Trochę długo, no bo w końcu od 10:00 tam byliśmy. Chyba wszyscy już się zjawili na zgrupowaniu, ale nie jestem pewna. Jak do tej pory widziałam tylko Kurka i mam nadzieję, że tak zostanie. Doszliśmy z Jankiem do pizzerii, a tam siatkarze (!!!) siedzą sobie przy jednym z największych stolików. No cholera jasna. Ja to jednak mam pecha... Może jak będę zachowywać się normalnie to mnie nie poznają. 
-Cześć Krystianku!- zaczęłam się drzeć. To już w mojej naturze. Krystian jest kelnerem. Spoko koleś. 
-No hej!- odkrzyknął mi i się uśmiechnął. Ma na prawdę ładny uśmiech. Nie to, że się w nim zakochałam czy coś. Tak tylko mówię. 
-Boże. Weście trochę ciszej. To miejsce publiczne jest.- skarcił nas Janek. Od kiedy on taki "poważny" jest...
-Bo Nowakowski mnie nie rozpieszcza, czasem pokrzyczy, czasem się zesra..-zaczęłam sobie nucić pod nosem. Ale widocznie to pod nosem było na cały głos i wszyscy zaczęli się śmiać. Pewnie siatkarze myśleli, że to o Piotrka mi chodzi. 
-No dzięki.-powiedział Janek i usiadł przy jednym z stolików. Dosiadłam się do niego i zamówiliśmy Hawajską. Nasza ulubiona pizza. Na ścianach pomieszczenia wisiały zdjęcia Spały i ośrodka zrobione przeze mnie. Nawet nie wyszły tak najgorzej, ale i tak do najlepszych nie należą. Chciałabym kiedyś być sławnym fotografem...
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale ten mój kultowy tekst z Igłą Szyte, który bez mojej zgody przerobiłaś był o Piotrku Nowakowskim?- Kurek podszedł do naszego stolika i mnie zapytał. Zaśmiałam się, jak tylko ja potrafiłam , ale to chyba nie był najlepszy pomysł, bo spojrzał na mnie podejrzliwie. 
-Nie. Nie o nim. ;)- odpowiedziałam. 
-Nikola! Chodź na chwilę! Sprawa jest!- zawołał mnie Krystian. 
Ominęłam Kurka i odeszłam w stronę kelnera, przy którym stał trener reprezentacji- Stephane Antiga. 

*Kurek*

Taki śmiech ma tylko jedna znana mi osoba, ale to nie możliwe. Nie możliwe żeby się tak bardzo zmieniła. No ale to musi być ona. To musi był Nika Nowakowska.
-Nikola! Chodź na chwilę!-zawołał ją ten kelner. Teraz już byłem na 100% pewien, że to ona. Tylko co ona ma w nosie i języku? Postanowiłem, że jak wróci do stolika to z nią pogadam. 

*W tym samym czasie u Nikoli*

-Dzień dobry.- rzekłam podchodząc do trenera. 
-Dzień dobry. Przejdę do sedna. Czy to prawda, że te zdjęcia na ścianach pani robiła?
-Tak...
-Mam dla pani propozycję. Nasz sztabowy fotograf zrezygnował i poszukujemy kogoś na jego stanowisko. Pani nadawałaby się idealnie.- mówił Antiga. 
-Czy mam właśnie rozumieć, że proponuje mi pan pracę?-zapytałam zdziwiona. 
-Tak. Więc zgadza się pani? Umowę podpisalibyśmy jutro w ośrodku. 
-Po pierwsze. Nie pani. Mam na imię Nikola, a po drugie bardzo mnie pan tym zaskoczył i musiałabym się zastanowić.- w dalszej wypowiedzi przeszkodził mi Janek i odciągnął na bok. 
-Co ty wyprawiasz kobieto?! Marzyłaś o takiej pracy, a teraz nie chcesz się zgodzić?! Czego ty się boisz? Że spotkasz Piotrka? Olać go! To twoja szansa!-nakrzyczał na mnie. a najgorsze było to, że miał rację. 
-Ale Janek...
-Nie ma żadnego ale! 
-No ok.-westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam w stronę trenera. Od zawsze chciałam być fotografem sportowym, a teraz moje marzenie się spełni. 
-Zgadzam się.- powiedziałam. Stephane się ucieszył i powiedział mi co nie co o mojej nowej pracy. Umowę, jak już wspomniałam podpiszemy jutro. Gdy chciałam wrócić do stolika zauważyłam, że ktoś przy nim stoi tyłem do mnie. Od razu poznałam tą osobę i postanowiłam, że ją zaskoczę....

                                                 ****************************

No i mamy pierwszy rozdzialik. Podoba się ;)
Jak myślicie? Kto był tą tajemniczą osobą? :D

piątek, 9 maja 2014

Prolog.

                                                                 4, 5 roku temu.....

-Ej ty! Grubasie! Ile smalcu dzisiaj zjadłaś?! Uważaj bo już się w drzwiach nie mieścisz!
-Ej ty! Głupia suko!
-Twoim ojcem był jakiś mutant, że takie dziecko zrobił?!
Dzień, w dzień musiałam wysłuchiwać takich obelg. Było mi strasznie ciężko i przykro. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ON był jednym z tych osób, które cały czas mnie gnębiły. ON. Największe ciacho w całym liceum...
Nie wiem czemu mnie tak nienawidzili... Przecież byłam normalna. Fakt. Byłam gruba i brzydka, ale to nie znaczyło, że miałam złą kondycję. Zawsze dostawałam dobre oceny z w-fu jak i innych przedmiotów. Dobrze, że miałam ją. Moją najukochańszą Olę. Ona była kimś więcej niż przyjaciółką. Ona była dla mnie jak siostra. Miałam tylko ją... Prawdę mówiąc był jeszcze Piotrek i jego rodzice...ale to już inna historia. 
Depresja... Czym jest depresja? To inaczej załamanie psychiczne, którego ja niestety doznałam. A to wszystko przez nich. Przez moich "kolegów" z klasy. Zaczęłam wierzyć w ich słowa. Zaczęłam wierzyć, że jestem nie potrzebna i załamałam się. Nie wychodziłam z domu. Przestałam o siebie dbać. Z nikim nie rozmawiałam. Nawet z Olką. Postanowiłam coś zmienić. Postawiłam sobie jeden cel. Że gdy mnie kiedyś spotkają, to mnie nie poznają, nie będą wiedzieć, że to nadal ja - Nikola Nowakowska. Powiedziałam o tym wszystkim mojej najlepszej i jedynej przyjaciółce. Nie była tym zachwycona ale stwierdziła, że tak będzie dla mnie lepiej.. 
Chodziłam do tej szkoły tylko do końca roku szkolnego. Potem słuch o mnie zaginął. Przeprowadziłam się do małej, ale pięknej miejscowości. Cisza, spokój. To coś, czego było mi trzeba. Spała był najpiękniejszym miejscem jakie kiedykolwiek widziałam. Przyjęli mnie do COS'u. Tam nie było takich sytuacji jak w Warszawie. Zaczęłam porządnie ćwiczyć i grać w siatkówkę, ale nie tylko. Byłam też dobra w ręczną...

                                                              Teraźniejszość.... 


Teraz jest już wszystko dobrze. "Wyrosłam" na szczupłą, wysoką i w miarę ładną dziewczynę. To zasługa codziennych treningów i zdrowego odżywiania. Zrobiłam sobie także kolczyk w języku i w nosie, ale tego drugiego nie noszę zbyt często.. Charakter też mi się nieco zmienił. Teraz jestem silniejsza. Nadal utrzymuję kontakt z Olą i ostatnio się dowiedziałam, że jest z Piotrkiem. Kazałam jej nic mu o mnie ni mówić, ale nie wiem czy posłucha. Nie mam chłopaka. Nie jest mi on potrzebny. Wszyscy są tacy sami jak ci z Warszawy. Przynajmniej mi się tak wydaje...

                                         
                                                           ***************

No to mamy prolog. Początki jak zawsze ciężkie, ale da się radę ;) 
CHCESZ POZNAĆ DALSZE LOSY NIKOLI? ZOSTAŃ ZE MNĄ I CZYTAJ KOLEJNE ROZDZIAŁY :D