czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 11

Siedzę, tak właściwie to leże na spalskim, niewygodnym i skrzypiącym łóżku rozmyślając nad swym życiem. Rozmyślając nad dalszym losem Nikoli Nowakowskiej. Czy pan wspaniały będzie ją ponownie gnębił, czy po kilku latach zmienił sie i da tej jakże cudownej, inteligentnej i nieziemsko pięknej dziewczynie spokój? Moje rozmyslenia przerwał św Mikołaj wchodzący do pokoju przez okno. Leżałam dalej... CHWILA! Święty Mikołaj włażący przez okno i to w dodatku w lato?! Zerwałam się z łóżka i otworzyłam okno.
-Hoł,hoł,hoł dziewczynko, czy byłaś grzeczna?-rozpoznałam głos Kłosa, udawałam jednak że jestem aż tak głupia i tego nie zauważyłam.
-Mikołaj! Jej będą prezenty!-zaczęłam skakać w miejscu niczym małe dziecko.
-Rozkoszne dziecie! Rozkoszne!
-Byłam grzeczna, bardzo grzeczna. Sprzątałam, zasadziłam kwiatki w ogródku...- zaczęłam opowiadać historie swego życia.
-Czekaj czekaj dziecino, starczy mi tych wiadomości. Oto twój prezent!- podał mi kłos, chodzi mi o tego co w polu rośnie i pluszaka wrone. Wybuchnęłam śmiechem. Nagle do pokoju wszedł drugi mikołaj (jak mniemam Andrzej). Spojrzał na Mikołaja Karola i zaczął się drzeć.
-Ty czerwona szujo! Przebrałeś się za mnie!
-Nie ty niedorobiony elfie! To ty przebrałeś się za mnie!- i tak się zaczęli kłócić. Przysłuchiwałam się. Sporo czasu zajęło im dojście do rozejmu, otóż okazało się że są braćmi bliźniakami. Sama nie wiem czy się śmiać czy płakać...
-Masz zacna dziewojo jeszcze bardziej zacny prezent!- Andrzej przebrany za starego dziadka podał mi pióro wrony i pluszaka kłosa. 
-Spełniliście moje największe marzenie! Zawsze chciałam takie... coś.- próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, do pokoju wbił Winiar i zaczął śpiewać Last Christmas. Zrobiłam wielkie oczy.
-Co wy ćpaliście i dlaczego się nie podzieliliście?
-Masz- rzucił mi opakowanie żelków.
-To niby od tych słodkich, pysznych misiów?- zaśmiałam się. 
-A co?! Nie wierzysz tym oczom?!- Winiar na mnie spojrzał. 
-Dobra,dobra poddaje się. 
Z pod kłosowego łóżka wyczołgał się Bartek, z szafy wyskoczył Igła, spod łóżka wrony wyszedł Zati, a z łazienki wyskoczył Zagumny. Stanęli obok siebie jak ninja i wyciągnęli z kieszeni nosy reniferów. Zaczęli tańczyć do akompaniamentu Michała. 
-What the Fuck?!- krzyknęłam. Przyszedł trener. Myślałam, że na nich nakrzyczy czy coś, ale nie! On stanął obok i się dołączył. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia. 
-I wszyscy łapki w góre!- wydarł się Zatorski i zdjął koszulkę.
-Zati opanuj swój popęd seksualny!- wydarł się na cały głos Bartek.
-No co ty ode mnie chcesz gościu?! To już koszulki nie można zdjąć jak komuś jest gorąco?! Toż to szczyt chamstwa!- wydarł się Paweł, Bartek aż stanął ze zdziwienia i patrzył na niego.
-Co się tak gapisz?! Myślisz, że jak jestem najniższy to nie potrafię krzyknąć?! Co to to, to nie mój drogi! Jestem wspaniały w darciu mordy. Odziedziczyłem to po tatusiu. Często jak wchodziłem na drzewo to na mnie wrzeszczał, aż w końcu tak mnie przestraszył, że złamałem nogę...- Paweł wygłosił swoją historie. Siatkarze już nie mogli wytrzymać i zaczęli tarzać się ze śmiechu. Zastanawiam się, jak oni się na tej podłodze zmieścili ale pomińmy ten fakt.
-Święty Mikołaj nie istnieje!!!- krzyknął Zagumny na cały głos.
-Jak to nie istnieje!? Co roku przynosi mi prezenty! I raz to nawet osobiście go spotkałem! Przyszedł do mnie do domku i usiadłem mu na kolanach! Mam nawet zdjęcie, pokaże wam później.- Zati zaczął się ekscytować.
-Stanął ci już?- rzekł Winiar.
-Pff, o co ci chodzi człowieku... - Zati chlipnął i wyszedł z pokoju. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie zdezorientowani i zaczęliśmy się śmiać. Nie mogliśmy się opanować. Po chwili jednak się ogarnęliśmy i siatkarze sobie poszli zostawiając mnie samą. Sprawdziłam godzinę. Była 11:10 czyli za 10 minut trening. Wzięłam torbę z aparatem i ruszyłam na hale. Usiadłam na krzesełku i czekałam aż te mamuty przyjdą. 
-Zobacz sam jak gumisie skaczą tam i siam, bo gumisi każdy świat już zna. Gumiś to fajny jest miś!!- na sale wbiegł Winiar skacząc i śpiewając. Chyba na serio za dużo zjadł tych żelków. Po nim przyszła reszta siatkarzy i trening się rozpoczął. Łaziłam pomiędzy nimi z aparatem. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Kogo? Oczywiście, że Muzaja. Niech się ten palant odczepi... Ale są plusy. Odkąd się dowiedział, że ja to ja, nie miałam z nim do czynienia. Co prawda to dwie godziny, ale trzeba się cieszyć. Po trzech ciężkich godzinach trening się skończył. Chłopaki usiedli zmęczeni na boisku. Wyglądali jak męczennicy.
-Pamiętajcie, że jeszcze dzisiaj bieganie was czeka.- powiedziałam pełna optymizmu. 
-Pff na pewno jestem szybszy od ciebie.- przechwalał się Kłos.
-Masz dłuższe nogi inteligentny ludziu. 
-To trzeba było urosnąć krasnalu.
-Wyobraź sobie dziewczynę twojego wzrostu. Brałbyś?- uniosłam jedną brew do góry.
-Dobra wygrałaś... - westchnął a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. Po chwili każdy zaczął iść w stronę szatni. Każdy oprócz Maćka. Podszedł do mnie i zaczął mówić...

                                                        **************************
Jest i rozdział 11 :) Trochę bez sensu, ale co tam. Krótki, wiem, ale chciałam coś dzisiaj dodać. Przepraszam za wszystkie błędy :p Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak myślicie, co chciał Maciek od Nikoli?
Pozdrawiam kochani i Wesołych Świąt! :* 

                                                        

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 10

Wchodzimy do naszego pokoju razem z Andrzejem, a tam bum! Praktycznie cała reprezentacja. Spojrzałam na nich zdezorientowana.
-Spoko, spoko. Zapomniałem ci powiedzieć. Mamy największy pokój więc nasze spotkania rekreacyjne odbywają się właśnie u nas.- rzekł uśmiechnięty Kłos. Sama mimowolnie też się uśmiechnęłam.
-A co masz na myśli mówiąc „spotkania rekreacyjne”?- podniosłam jedną brew do góry.
-A no wiesz: granie w butelkę, gadanie. Dzisiaj to takie szczególne spotkanie bo dołączy do nas jeszcze jedna siatkarska dusza. Pewnie znasz. Takie ciasteczko, że tylko schrupać na kolacyjkę.
-Jesteś Bi?
-Coo?! Oczywiście, że nie! Jeju jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć?- zaśmiałam się, a siatkarze razem ze mną.
-Dobra więc kogo miałeś na myśli?- byłam strasznie ciekawa. No bo w końcu im więcej bratnich dusz tym lepiej. No ale znowu to w cale nie musi być moja bratnia dusza tylko jakiś debil czy coś.
- Maciek Muzaj we własnej osobie.- odpowiedział, a ja zastygłam w bezruchu. Każdy tylko nie Muzaj! Boże ja tego nie przeżyje…
-Aha… Rozumiem, że on tu zaraz wbije, tak?
-No jasne! Mówię ci! Świetny jest!- ekscytował się jak małe dziecko, w końcu gra z nim razem w Bełchatowie.
-Nie wątpię… To ja wam nie przeszkadzam, idę do domu.- już chciałam wyjść, ale do pokoju wbił pan wielce doskonały. Spojrzałam na niego, prawie w ogóle się nie zmienił. Lustrował mnie wzrokiem. Na szczęście nie wiedział kim jestem. Dzięki Bogu!
-Cześć! Maciek Muzaj jestem.- podał mi rękę. Prychnęłam i usiadłam obok Bartka na podłodze. Stwierdziłam, że nie ma po co iść do domu. Maciuś się speszył, normalnie jak nie on! Cofnął rękę i przywitał się z resztą. Byłam cholernie ciekawa czy kiedykolwiek mnie pozna… Jeśli tak, popełnię samobójstwo! W cale nie żartuję.
-No to jak, gramy w butelkę?- zapytał Andrzej. Jak widać humor mu powrócił. Zgodziliśmy się i zaczęliśmy grać. Jako, że król Maciuś I dotarł do nas ostatni, dostał przywilej rozpoczęcia zabawy. Wypadło na mnie. Szlag…
-Pytanie czy zadanie?- zapytał patrząc mi prosto w oczy. Serce zabiło mi mocniej, miał takie cudne oczy… Ogarnęłam się szybko i powiedziałam, że wolę pytanie.
-Czemu nie podałaś mi ręki na przywitanie?- nadal patrzył mi w oczy.
-Ponieważ nie zadaję się z chamami.- siatkarze zrobili charakterystyczne „uuuu”, a Maćkowi mina zbledła.
-Przecież my się nawet nie znamy, nie wiesz jaki jestem….- kontynuował.
-Znam cie wystarczająco dobrze Muzaj.- prychnęłam i zakręciłam butelką. Graliśmy do 1:00 nad ranem, a potem każdy poszedł do swoich pokoi. Z Maćkiem już nie gadałam. W głębi duszy cieszyłam się strasznie, że mnie nie poznał, bo oznaczało to, że naprawdę się zmieniłam… i to na lepsze.
Wstaliśmy rano wszyscy obudzeni budzikiem Andrzeja. Kłos zaczął się na niego drzeć, a ja śmiać. Zajęłam pierwsza łazienkę, a potem nie czekając na moich kompanów poszłam na śniadanie. Większość już była. Wzięłam sałatkę i usiadłam na swoim miejscu przy ich stoliku. Maciek usiadł obok. Do moich nozdrzy dotarł śliczny zapach jego perfum.
-Cześć wszystkim!- powiedział i uśmiechnął się do mnie szeroko. Próbował nawiązać jakiś kontakt, ale mu to za bardzo nie wychodziło. Jednym słowem: olewałam go.
-O której macie trening?- zapytałam Bartka.
-O 11:20 na sali, a o 19:00 będziemy biegać.- rzekł pełen bólu, zaczęłam się śmiać.
-Bieganie jest fajne. Czujesz ten wiatr we włosach i w ogóle.
-Pff to idź sobie pojeździj na motorze czy coś.
-Spokojnie, jeździłam.- gdy zjadłam ruszyłam w stronę wyjścia, a Maciek pobiegł za mną.
-Mam takie dziwne wrażenie… Jakby gdzieś cie już widział.- powiedział patrząc na mnie.
-Pewnie na jakimś meczu, nie wiem czy wiesz, ale jestem fotografem.
-Nie, nie na meczu… Nie chodziliśmy może razem do szkoły? Do liceum w Warszawie?- zastygłam, serce zaczęło mi mocniej walić, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Co cie to w ogóle obchodzi?- zaczęłam iść szybciej.
-Proszę powiedz, co ci szkodzi?
-Ok, sam chciałeś! Nikola Nowakowska, dziewczyna, z której ty i twoi koledzy cały czas się naśmiewali i robili wszystko, żeby nie miała normalnego życia!- wybuchnął śmiechem.
-Żartujesz sobie?! Ona była brzydka, gruba. Kujonica w okularkach bez przyjaciół!- nadal się śmiał.
-Mów dalej, z chęcią posłucham sobie jeszcze twoich obelg. Już się w liceum dużo nasłuchałam, ale dawaj.- patrzył na mnie zdziwiony i ilustrował mnie wzrokiem.
-Nie możliwe… to nie możesz być ty!- prychnęłam i weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że po raz kolejny będę mieszana z błotem i to przez tą samą osobę…. Czemu musze być aż taka głupia? Po co mu powiedziałam?! Uległam jego niebiańskim oczą…

                                              ****************************
Tak bardzo, ale to bardzo was przepraszam! Pewnie każdy ma już to gdzieś, ma mnie gdzieś i tego bloga, ale wróciłam… Tak ja, która nie potrafi dotrzymać słowa, wróciłam do blogowania. Na pewno nikt już nie czeka na kolejne rozdziały, ale… Właściwie nie wiem co mam napisać. Znowu zawiodłam. Możecie mnie zabić jak chcecie. Rozdział też do bani i krótki. Muszę się znowu rozkręcić w pisaniu. Jeśli chodzi o wasze blogi… Przepraszam, że przestałam czytać i komentować. Spróbuję to nadrobić.
Pozdrawiam serdecznie :*

PS. Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział….

wtorek, 26 sierpnia 2014

Libster Award

   Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem od któregoś z blogerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga" Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób, informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby od której pozyskano nominację.


Bardzo dziękuję za nominację Poli Miś, Agnieszce Nowak i Młodej :**



                   Pytania Poli:

1. Skąd pomysł na założenie bloga?
            Tak na prawdę to sama nie wiem. Kiedyś miałam pewien sen. To było z 2 albo 3 lata temu. Coś takiego. Śniła mi się przygoda z siatkarzami, którą po przebudzeniu od razu zanotowałam (tak wiem, jestem dziwna). Zaczęłam cały czas do tamtego snu wymyślać dalszą część i powstało opowiadanie, którego raczej nie opublikuję. Potem zaczęłam czytać inne opowiadania siatkarskie i pomyślałam "Jak inni mogą, to czemu ja nie? Spróbować zawsze można". I tak się to wszystko zaczęło... :)

2. Ile masz lat?
           Trzynaście :)

3. Ulubiona drużyna?
           Moją ulubioną drużyną siatkarską jest PGE Skra Bełchatów, ale kibicuję również Asseco Resovii Rzeszów, AZS Politechnice Warszawskiej i Jastrzębskiemu Węglowi. :)

4. Czy byłaś już na jakimś meczu siatkarskim? 
           Byłam tylko na trzech meczach:
                     PGE Skra Bełchatów-Asseco Resovia Rzeszów
                     PGE Skra Bełchatów-Jastrzębski Węgiel
                     Polska-Włochy

5. Ulubiony film?
          Oglądam mnóstwo filmów i jest wiele, których uwielbiam. Między innymi "Projekt X", "21 Jump Street", "Ostatnia piosenka", "Trzy metry nad niebem", "Tylko ciebie chcę", "Szkoła uczuć", "Sala samobójców", "Drużyna"  itp ;)

6. Jaka jest piosenka kojarząca ci się  z siatkarzami?
        Hans Solo- Dopóki jestem
        The Fray- Never Say Never
        Top One- Hello
        Mic Nice- My House
        Sokol feat. Pono & Franek Kimono- W aucie
        Martin Solveig & The Catarasc- Hey now
        Bayer Full- Blondyneczka
        Łona- Konewka
        Lady Pank- Zawsze tam gdzie Ty
        Zuzanna Szreder- Biało-czerwoni
        Wojciech Kilar- W stepie szerokim
        I wiele, wiele innych :)

7.Planujesz swoje dalsze plany związane z siatkówką?
       Tak :D

8. Ulubiony/a siatkarz/ka?
       Katarzyna Skowrońska-Dolata i Anna Werblińska :) Z siatkarzy nie mam ulubionego :)

9. Jakie masz zainteresowania poza sportem?
       Śpiewanie, czytanie książek, muzyka itp ;)

10.Wybierasz się na mecz Mistrzostw Świata?
       Niestety nie :c

11. Ulubione miasto?
       Nie mam ulubionego. Jest wiele pięknych miast :)



             Pytania od Agnieszki: 

1. Jak oceniasz (realnie) szanse naszej reprezentacji na MŚ?
       Myślę, że jeśli będziemy grać tak, jak ostatnio w spotkaniu z Rosjanami mamy bardzo duże szanse na złoto. Możemy wygrać z każdym, ale musimy w to wierzyć, walczyć do końca i się nie poddawać. 

2. Czy płacisz dodatkowo za oglądanie MŚ? 
      Na szczęście nie płacę, ponieważ mam dekoder Cyfrowego Polsatu, ale bardzo współczuję osobą, które niestety płacić muszą :/

3. Co sądzisz o tak dużej 'samowolce' Polsatu w sprawie MŚ?
      Ja powiem to tak: w dupie im się po przewracało!!! 

4. Jaki jest twój ulubiony dziennikarz sportowy? 
      Nie mam ulubionego :) Każdego darzę jakąś tam sympatią ;)

5. Interesujesz się jakimś innym sporem niż siatkówka?
      Oczywiście! Kocham sport pod każdą postacią :D Interesuję się jeszcze tenisem, piłką nożną, piłką ręczną itp ;)

6. Zdefiniuj jednym zdaniem siatkówkę. 
     Najpiękniejszy i najcudowniejszy sport na całym świecie! :D

7. Jakiej muzyki słuchasz?
     Pop, rap, rock, metal, hip-hop, dupstep, reggae i wszystko co wpadnie mi w ucho :)

8. Ulubiona książka?
     Czytam bardzo dużo książek, więc ciężko jest mi wybrać ulubioną, ale jak na razie trylogia "Wybrani" najbardziej mi się podoba <3

9. Ulubiony film?
     Jednego nie potrafię wybrać ;) "Projekt X", "Sala samobójców", "21 Jump Street", "Ostatnia piosenka", "Trzy metry nad niebem", "Tylko ciebie chcę", "Szkoła uczuć", "Drużyna" itp :)

10. Oglądałaś "Drużynę"? Jeśli tak, to co o tym filmie sądzisz?
     Oglądałam i jestem tym filmem zachwycona! Można było się pośmiać, ale w niektórych momentach miałam ciarki na plecach i łzy w oczach. Jednym słowem: ŚWIETNY!!!

11. Jaka jest twoja ulubiona blogerka? 
     Uuu! Kochana! Na to pytanie to ja ci nie odpowiem :D Jest dużo blogerek, które lubię ;)



            Pytania od Młodej:

1. Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
     W tym roku minęły 4 lata :)

2. Twój siatkarski autorytet?
     Krzysiu Ignaczak <3

3. Co sądzisz o braku Bartka Kurka w kadrze?
     Nie mi to oceniać. Ufam Antidze i mam nadzieję, że ten jego plan na reprezentacje jest sensowny. Ale i tak wolałabym, aby Bartek w tej kadrze się znalazł. :)

4. Czy wykupiłaś transmisję meczów MŚ?
     Nie, ponieważ mam za darmo :D

5. Ile masz lat?
     Trzynaście :)

6. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
     Tak na prawdę to sama nie wiem. Kiedyś miałam pewien sen. To było z 2 albo 3 lata temu. Coś takiego. Śniła mi się przygoda z siatkarzami, którą po przebudzeniu od razu zanotowałam (tak wiem, jestem dziwna). Zaczęłam cały czas do tamtego snu wymyślać dalszą część i powstało opowiadanie, którego raczej nie opublikuję. Potem zaczęłam czytać inne opowiadania siatkarskie i pomyślałam "Jak inni mogą, to czemu ja nie? Spróbować zawsze można". I tak się to wszystko zaczęło... :)

7. Ulubiona drużyna?
     PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów, Jastrzębski Węgiel i AZS Politechnika Warszawska. Oczywiście innym zespołom też w jakiś sposób kibicuję ;)

8. Ulubiony film? 
     "Projekt X", "Sala samobójców", "21 Jump Street", "Ostatnia piosenka", "Trzy metry nad niebem", "Tylko ciebie chcę", "Szkoła uczuć", "Drużyna" itp :)

9. Piosenka, która kojarzy ci się z siatkówką?
    Dużo takich mam :)
        Hans Solo- Dopóki jestem
        The Fray- Never Say Never
        Top One- Hello
        Mic Nice- My House
        Sokol feat. Pono & Franek Kimono- W aucie
        Martin Solveig & The Catarasc- Hey now
        Bayer Full- Blondyneczka
        Łona- Konewka
        Lady Pank- Zawsze tam gdzie Ty
        Zuzanna Szreder- Biało-czerwoni
        Wojciech Kilar- W stepie szerokim
          I wiele, wiele innych :)

10. Dlaczego akurat siatkówka?
     A dlaczego oddychasz? ;) Zakochałam się w tym sporcie od pierwszego 'spotkania'. Nie potrafię powiedzieć dlaczego... Po prostu go kocham i jest to moja pasja :D 

11. Czy zawarłaś nowe znajomości dzięki światowi blogowemu? 
     No pewka! Wemmii! Pozdrawiam kochana <3 <3 


Nominuję:
http://wakacje-z-siatkowka.blogspot.com
http://siatkowka-w-szpilkach.blogspot.com
http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
http://glupimaszczescie.blogspot.com
http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com
http://niedoceniona-milosc.blogspot.com
http://nic-nie-dzieje-sie-bez-powodu.blogspot.com
http://przed-samym-soba-nie-uciekniesz.blogspot.com
http://siatkowkaandresztaswiata.blogspot.com
http://siostrasiatkarza.blogspot.com


Moje pytania: 
1. Ile lat trwa już twoja przygoda z blogowaniem?
2. Ulubiony siatkarz i siatkarka + dlaczego.
3. Jakiemu kraju oprócz Polski kibicujesz na MŚ?
4. Wybierasz się na jakiś mecz Mistrzostw Świata?
5. Zawarłaś jakąś internetową przyjaźń?
6. Masz autorytet siatkarski? Jeśli tak, to kto nim jest?
7. Wiążesz swoją przyszłość z jakimś sportem?
8. Jakiej muzyki słuchasz?
9. Ulubiony film?
10. Twój ulubiony komentator sportowy to?
11. Ulubiona książka?


Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację ;**


  




       








sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 9

Wchodzę do pokoju. Karol siedzi na łóżku, a Andrzeja brak. Czyżby stchórzył? Albo się mnie boi. No ej! Jestem aż taka straszna?
-Nie wiesz może gdzie jest…
-Czeka na dole. I uprzedzam twoje kolejne pytanie: szedł schodami i dlatego go nie spotkałaś.- Kłos nie dał mi dokończyć i wciął od siebie dwa grosze.
-Jestem tak bardzo przewidywalna?- zapytałam.
-Yhymm…- przytaknął mi wgapiając się w ekran laptopa. Pewnie siedzi na facebook’u, jak to on. Więcej już nic nie mówiłam, ponieważ za bardzo nie wiedziałam co. Z resztą Karol nie rwał się do rozmowy. Zjeżdżam windą na parter i szukam spojrzeniem osobnika o nazwisku ptaka. Bez skojarzeń proszę. Jest! Siedzi na ławce przed wejściem do budynku. Podchodzę do niego po cichu i siadam obok. Nie powiem, ale czułam się troszkę niezręcznie, bo Wronka cały czas milczał, a ja, pani psycholog Nikola Nowakowska nie wiedziałam jak zacząć rozmowę.
-Emm, to może się przejdziemy czy coś?- zapytałam niepewnie. Wronisław pokiwał głową na znak, że się zgadza. Szliśmy tak w ciszy aż doszliśmy nad piękną łąkę. Tutaj na pewno będzie nam się świetnie rozmawiało.
-Usiądziemy?- zapytał Andrzej. Byłam lekko zdziwiona no bo się w końcu odezwał.
-Jasne.- odpowiedziałam i przycupnęliśmy sobie na zielonej trawce. I znowu ta krępująca cisza.
-Wronka, proszę cię… Wiem, że coś cię gryzie. To od razu widać. Zawsze jesteś taki wesoły, roześmiany, a tu bym! Smutny Andrzej we własnej osobie.- uśmiechnął się lekko i nadal patrzył w horyzont.- Spójrz na mnie.- wykonał moją prośbę.- Znamy się krótko, wiem o tym, ale możesz mi zaufać. Powiedzieć o wszystkim co cię martwi. Chcę ci pomóc. Nie musisz się mnie bać. Naprawdę. Obiecuję, że nikomu nie powiem, ale musisz się tylko przede mną otworzyć.- powiedziałam patrząc wprost w jego tęczówki.
-Ja… ufam ci Nikola, czuję jakbyśmy znali się od dziecka, ale nie jest mi łatwo. Może nie wyglądam, ale jestem strasznie nieśmiały i przede wszystkim wrażliwy. Nie wiem od czego zacząć…
-Może od początku? Jestem wyśmienitym słuchaczem i mamy mnóstwo czasu. Ośrodek zamykają o 23:00 więc spoko.
-Poznałem kiedyś taką dziewczynę- zaczął Wronisław- zaczęliśmy się przyjaźnić, ale po jakimś czasie oboje poczuliśmy coś więcej. Tak mi się w tedy wydawało… Patrycja, bo tak miała na imię, była świetna. Z poczuciem humoru, cały czas uśmiechnięta, a w jej czekoladowych tęczówkach można było utonąć. Zostaliśmy parą, ale nikt o tym nie wiedział. Ona nie chciała tego rozgłaszać. Zaakceptowałem jej decyzję. Byliśmy ze sobą cztery miesiące. Bardzo ją kochałem. Dobrze nam się układało. Wiadomo, jak w każdym związku bywały i kłótnie, ale nie potrafiliśmy się na siebie długo gniewać. Myślałem, że Patrycja była tą jedyną, aż do dzisiaj. Pamiętasz jak Kłos dawał ci klucze do pokoju na treningu? (przytaknęłam) W tedy mięliśmy 20 minutową przerwę. Zadzwoniła do mnie. Powiedziała, że to koniec. Zdradziła mnie, wiesz? Zdrada nie była w tym wszystkim  najgorsza. Moja ukochana była w ciąży. Nie ze mną… Skąd mam pewność? Ponieważ my nigdy razem nie.. no wiesz. Ona nie chciała. Powiedziała, że mam jej nie szukać, nie dzwonić. I tak oto skończyła się moja przygoda…- pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Widać, że każde słowo sprawiało mu ból. Musiał cholernie ją kochać… Miałam podobnie.
-Ja… Chodź tu do mnie.- szepnęłam i tak najzwyczajniej w świecie go przytuliłam. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.
-Nie załamuj się Wronisław. Znajdzie się jeszcze taka dziewczyna, która pokocha cię bezgranicznie i będziecie cholernie szczęśliwą parą.- wyszeptałam wprost do jego ucha.
-Ale ty nawet nie wiesz, jak ja się poczułem… W dodatku Karol zaczął się nabijać, że w końcu powinienem sobie znaleźć dziewczynę, która ustawi mnie do pionu.
Boże… Kłos zabiję cię!!- pomyślałam.
-To dlatego się do niego nie odzywałeś?- zapytałam, a on pokiwał głową.
-Nie przejmuj się. Karol jest głupi i często nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji… A teraz posłuchaj mnie uważnie.- powiedziałam i kazałam mu spojrzeć mi w oczy.
-Jak nie ta, to kolejna. Jesteś wspaniałym facetem i w końcu znajdziesz miłość swojego życia. Wiem co przeżywasz. Miałam podobnie. Chłopak zdradził mnie z jakąś lafiryndą i to w naszym łóżku. Ale wiesz co ci powiem? Nie był mnie wart. To zwykły sukinsyn. Tak samo jak Patrycja nie była warta ciebie. Szybko się pozbierasz, zobaczysz. A ja obiecuję, że ci w tym pomogę. – skończyłam swój monolog, a Wrona uśmiechnął się i znów mnie przytulił.
-Dziękuję. Czuję się o wiele lepiej. Rozmowa z tobą strasznie mi pomogła. Jeszcze raz dziękuję.
-Nie masz za co Wronisław. Przyjaciele powinni sobie pomagać.- powiedziałam, a Andrzej zaczął mnie łaskotać.
-Jak mnie nazwałaś? Pożałujesz kochanieńka!- rzekł, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Mam ogromne łaskotki. To mój czuły punkt. Po chwili zlitował się nade mną i zaczęliśmy rozmawiać na błahe tematy. Uświadomiłam sobie, że zyskałam kolejnego przyjaciela. O 22:15 zaczęliśmy się zbierać. Szliśmy sobie powoli w stronę ośrodka, aż tu nagle rozdzwania się mój telefon. Nawet nie wiecie jak się przestraszyłam. Andrzej się tylko zaśmiał, ale oczywiście został za to zdzielony po głowie. Widzę, że humor mu się znacznie poprawił. Dzwoniła Ola. Odebrałam.
-Hejka. Jak tam spotkanie? Pogodziliście się?- pytałam w zaskakująco szybkim tempie.
-Spokojnie. Już ci wszystko mówię. Spotkanie bosko! Zabrał mnie nad taki piękny strumyczek i w ogóle. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko i nadal jesteśmy razem. Dziękuję Nikola. Gdyby nie ty…
-Nie masz za co Oluś. Cieszę się waszym szczęściem. Ale chyba nie dzwonisz tylko po to, prawda?
-Niestety nie.- powiedziała smutno.- Plany lekko się pozmieniały i jednak jutro po południu jedziemy do tej ciotki. Wyjeżdżam rano, gdzieś tak o 5:00.
-Czyli się nie zobaczymy?- zapytałam.
-Nie. Przepraszam Nika, ale muszę jechać z rodzicami. Spotkamy się za dwa tygodnie przed koncertem Linkin Park.
Pogadałyśmy jeszcze chwilkę, ale Ola była zmęczona więc szła już spać. Matczak ma klucze do mojego domu, więc nie mam się czym martwić.

                                                       **********************

Hejo wam wszystkim! No i mamy rozdział 9 :D Mam nadzieję, że wam się podoba i że udało mi się was zaskoczyć. Prawie wszystkie stawiałyście, że Wronka zakochał się w Nikoli. Pudło ;) Nie udało wam się zgadnąć. No i Piotrek i Ola się pogodzili. Zadowolone? :D

Pozdrawiam i do następnego ;*

Ps. Za wszystkie błędy z góry przepraszam ;D  

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 8

Wkurzyłam się nie na żarty. No bo przecież Ola nie ma nic wspólnego między moimi relacjami z Piotrkiem! Ale ona oczywiście jest uparta jak osioł i nie rozumie, że przez swoją głupotę może stracić miłość! Ludzie! Dajcie mi nerwosol bo nie wytrzymam!
Zbliżała się już 16:30 więc koniec treningu chłopaków i musiałam iść do Antigi podpisać umowę. A poza tym niedługo trening z dziewczynami. Zdążyłam już sobie raz przećwiczyć układ więc powinno być ok. Włożyłam telefon do kieszeni i zaczęłam iść w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?- zapytała Ola.
-Podpisać umowę, a potem uczyć dziewczyny układów. Idziesz ze mną?
-Jeśli mogę…
-Ola. Oczywiście, że możesz! Przepraszam, że się tak zachowałam, ale zrozum że się o ciebie martwię i chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Wiem, Nikola. Ja mam tak samo z tobą.- uśmiechnęła się promiennie.
-To się żeśmy dobrały.- zaśmiałam się lekko i puściłam oczko.- Weź jakiś struj treningowy to potańczysz z nami.
-Dzięki wielkie- pobiegła do swojego pokoju po torbę z ciuchami na zmianę i mogłyśmy wychodzić. Całą drogę do ośrodka, która w cale nie była taka długa przegadałyśmy. Jestem cholernie ciekawa jak zareaguje Piotrek gdy ją zobaczy… albo lepiej trzeba zadać sobie pytanie jak zareaguje ona, gdy zobaczy jego?! Na pewno będzie ciekawie. Wchodzimy do budynku i ruszamy do gabinetu Stephana. Na szczęście wiem, gdzie on jest. Z podpisaniem umowy nie było żadnych problemów i po 15 minutach byłam już oficjalnym fotografem kadry. Jak wspaniale to brzmi! Ale jestem podjadana. Normalnie jak mała dziewczynka, która dostała lalkę Barbie na urodziny. Znowu mi odwala.
-Oluuuś? Musimy zajść w jeszcze jedno miejsce.- powiedziałam bojąc się jej reakcji.
-A może dokładniej?
-No muszę dać Kłosowi klucz do pokoju, bo nie wiem czy mają z Andrzejem drugi…
-Jasne, nie ma sprawy. Dawno nie widziałam się z tymi wariatami.- uśmiechnęła się i zeszłyśmy jedno piętro niżej. No bo przecież nie opłacało się jechać windą. Aż takim leniem nie jestem. Jak się okazało chłopaki siedzieli znudzeni pod drzwiami i mogę się założyć, że oczekiwali mojego powrotu.
-Nikola! Kochanie ty moje daj klucz, proszę…
-Ej, ej! Kłos nie zapędzaj się tak! Masz ten klucz.- dałam mu przedmiot, ale po chwili skapnęłam się, że Wronka jest jakiś taki nie wyraźny. Przykucnęłam koło niego i zaczęłam się bawić w psychologa. Znam ich zaledwie od wczoraj, a czuję się jakbyśmy byli przyjaciółmi przez całe życie. Wspaniałe uczucie.
-Wronuś… co się stało?- zapytałam.
-Nie, nic. Nie ważne.- odpowiedział lekko speszony. Przecież to do niego nie podobne!
-Andrzej. Nie udawaj. Widzę, że coś cię trapi. Nie bój się. Możesz mi zaufać. – spojrzał się na mnie i tak najzwyczajniej w świecie przytulił. Aż cieplej się w serduszku zrobiło.
-To jak? Dzisiaj wieczorkiem idziemy na spacerek i wszystko mi opowiesz, dobrze?- szepnęłam mu wprost do ucha, a on pokiwał głową na znak, że się zgadza i po otwarciu drzwi wszedł do pokoju. Teraz dopiero zauważyłam, że Karol mi się uważnie przygląda, a Ola nadal stoi nie zauważona.
-Nie wiesz może co mu się stało?- zapytałam Karola cicho, tak, aby nikt nie usłyszał.
-Nie mam pojęcia. Odkąd podałem ci na sali ten klucz to się do mnie nie odzywa…- westchnęłam i podeszłam do Matczak. Dopiero teraz siatkarz ją zauważył.
-Olaaa! Jak miło cię widzieć!- wydarł się i mocno ją przytulił. Chyba zachował się trochę za głośno, ponieważ Piotrek wyszedł z pokoju, aby sprawdzić o kogo chodzi. Jego mina… BEZCENNA! Myślałam, że się zaraz posikam ze śmiechu. Zaczął podchodzić w naszą stronę, więc oboje z Karollo uznaliśmy, że odsuniemy się na bok.
-Kochanie?! Co ty tu robisz?- Nowakowski zapytał uśmiechnięty, ale szybko jego entuzjazm minął.
-Nie mów tak do mnie!- wykrzyknęła dziewczyna.
-Uuu! Będzie się działo!- wyszeptał Kłos.
-Zamknij się.- zdzieliłam go po głowie i obserwowałam dalsze losy spotkania dwójki zakochanych.
-Ale o co ci chodzi?- Pit zapytał o wiele ciszej.
-O co chodzi?! Ty się jeszcze pytasz o co chodzi?! O ciebie chodzi! Okłamywałeś mnie przez ten cały czas i co?! Myślałeś, że się nie dowiem?! Nie jestem aż taka głupia! Z nami koniec!- wydzierała się na niego. Chyba muszę wkroczyć do akcji bo Ola zaraz zmarnuje sobie życie.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Olka chodź no na chwilkę.- powiedziałam i złapałam przyjaciółkę za nadgarstek.
-Co ty do cholery wyrabiasz!?- zaczęłam się na nią wydzierać nie zwracając uwagi na innych.- Dziewczyno! Ogarnij się! Ty go nad życie kochasz! On ciebie na 100% też! Nie rujnuj sobie szczęścia!
-Ale…
-Nie ma żadnego „ale”! Idziesz tam teraz do niego, ładnie przepraszasz i umawiasz się na spotkanie. Jak ty tego nie zrobisz, to zrobię to ja i mam w dupie czy będziesz chciała, czy też nie, ale zaciągnę cię na to spotkanie siłą! Zrozumiano, czy mam powtórzyć?!- musiałam jej jakoś przemówić do rozsądku, ale najwidoczniej nawet moje krzyki nie pomogły.
-Nie mam zamiaru nic odwoływać i spotykać się z tym chorym kłamcą! Dajcie wy mi wszyscy święty spokój! Widzimy się na sali!- wykrzyczała i sobie poszła. Jezu jaka ona jest durna i co najgorsze uparta jak osioł. Odwracam się a tam cała reprezentacja, a na środku zdezorientowany Piotrek. Podchodzę do niego i zaczynam swój monolog.
-Nie zwracajmy teraz uwagi na sytuację pomiędzy nami, bo teraz nie to jest najważniejsze. Dobrze?- pokiwał głową, więc kontynuowałam.- Ola ubzdurała sobie, że przez całe życie ją okłamywałeś i że jej nie kochasz. Jestem pewna, że tak nie jest bo nie należysz do grona takich osób. Musisz jej wszystko wyjaśnić, a przede wszystkim szczerze porozmawiać. O 19:40 masz być naszykowany w recepcji. Weźmiesz ją na spacer. Długi spacer.
-Ale Ola nie przyjdzie.- powiedział smutny.
-Nie przejmuj się. Tym zajmę się ja, a teraz wszyscy grzecznie pójdziecie do pokoi i nie będziecie nikomu rozpowiadać co się tutaj stało, jasne?- zapytałam.
-Tak jest kapitanie!- zasalutowali mi i zrobili to, o co prosiłam. Weszłam jeszcze na chwilkę do pokoju po torbę ze strojem treningowym i z nie małym spóźnieniem ruszyłam na salę.
-Dziękuję!- krzyknął za mną Piotrek.- uśmiechnęłam się do niego lekko i zeszłam na dół. Przebrałam się w szatni i wchodząc do pomieszczenia dziewczyny zżerały mnie wściekłym wzrokiem. Przeprosiłam i zaczęłyśmy rozgrzewkę. Ola nie odzywała się do mnie nawet słówkiem. Będzie mi jeszcze za to dziękować. Pokazałam dziewczyną nowy układ, który bardzo im się spodobał i zaczęłyśmy powtarzać kroki do piosenek, które już umieją oraz uczyć się nowych. O 19:00 zarządziłam koniec treningu i po chwili rozmowy razem z Matczak wyszłyśmy z sali. Ona wyszła z ośrodka, a ja poszłam do pokoju. To znaczy wjechałam windą. Szybko się umyłam, przebrałam w świeże ubrania i podążyłam do domu. Ola, jak to Ola leżała na kanapie i uwaga teraz was zaskoczę! Czytała książkę! Tosz to nie prawdopodobne!
-Szykuj się! Wychodzimy!- powiedziałam na wejściu i czekałam na jej reakcję. Myślałam, że będzie trudniej, a ona spokojnie wyszła z domu najpierw wyłączając telewizor i czekała aż do niej dołączę. Może przemyślała sobie wszystko i jednak chce się spotkać z Nowakowskim? Mam taką nadzieję. Doszłyśmy do recepcji  w całkowitej ciszy, a tam czekał już Cichy Pit. Zostawiłam z nim Olkę i ruszyłam na  drugie piętro. Jeszcze przecież czeka mnie spotkanie z Andrzejem. Nie wiem czego mogę się po nim spodziewać…

                                                  *********************

Więc tak. Przepraszam, za to coś na górze. Nie jestem z tego zadowolona. Taki przejściowy rozdział moim zdaniem. Za dużo dialogów :/ I za krótki :/  Ale musiałam go dodać, aby potem pisać dalszą część. 
Jak myślicie? Czemu Wronka był taki przygnębiony? Podawajcie swoje przemyślenia w komentarzach. Może któraś z was zgadnie ;)
Nie wiem kiedy kolejny rozdział…

Pozdrawiam kochane ;*

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 7

Kłos i Wrona podeszli do mnie i mocno przytulili. Kurek nawet nie spojrzał w moją stronę. Na początku wahałam się, czy podjęłam dobrą decyzję, ale teraz jestem pewna na 100%, że dobrze postanowiłam. Jednego jestem pewna. Mieszkając z tymi dwoma wariatami w jednym pokoju na pewno nie będę mogła narzekać na nudę. Oczywiście bardzo się z tego cieszę, ponieważ jestem osobą, która nie lubi nudy. A tak właściwie są takie osoby, które ją lubią? Chyba nigdy się tego nie dowiem. Z resztą moje przemyślenia nie są do końca przemyślane więc co poradzić.
-Dobra panowie. Wracamy do treningu. Niedługo eliminacje do Mistrzostw Europy więc musimy się dobrze przygotować.- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Antigi. Chyba wam jeszcze tego nie mówiłam, więc powiem teraz. Stephan kazał mi do siebie mówić po imieniu, bo jak to stwierdził: „Nie jestem aż taki stary żeby mówić do mnie Per Pan, a jak ktoś zwraca się do mnie trenerze to czuję się niezręcznie”. W takiej sytuacji oboje postanowiliśmy, że będziemy do siebie mówić jak kumpel do kumpla. Co ja pierniczę. Przecież w gruncie rzeczy to jest mój szef. Dobra tam. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.
-Nikola, jeśli chcesz to możesz zacząć swoją pracę od jutra. Dzisiaj możesz się rozpakować w pokoju, czy coś w tym typie.- rzekł Stephane.
-A mogłabym zanieść swoją walizkę do pokoju, a potem wrócić na trening? Według mnie to będzie dobre wyjście.
-Tak. Oczywiście.- uśmiechnął się do mnie, a ja zaczęłam zmierzać ku wyjściu z sali. Powiem wam szczerze, że ten Antiga to spoko gość. Można z nim pogadać. Fajnie, że umie mówić po Polsku, ale od razu widać, że sprawia mu to jeszcze trochę kłopot, więc zazwyczaj na treningach mówi albo po Angielsku, albo po Włosku. Tak samo jak drugi trener. A co do niego. Jeszcze nie zamieniłam z nim nawet słowa. Na pierwszy rzut oka wydaje się strasznie surowy. No ale czasami pozory mylą. Mam nadzieję, że będzie mi się z nimi dobrze pracowało. Bardzo się cieszę, bo chłopaki od razu przyjęli mnie do swojego grona. Winiar stwierdził, że nie zdarza się często, że tak szybko zaprzyjaźniają się z kimś obcym. Coś czuję, że świetnie się będę z nimi dogadywać. Są tak samo rąbnięci jak ja. W pozytywnym sensie oczywiście. Dobra. Koniec tych przemyśleń, bo w końcu mi się mózg przegrzeje.
Doszłam do pani Emilki i wzięłam od niej mój bagaż. Podziękowałam ładnie i ruszyłam na drugie piętro , które jak się dowiedziałam zajmowali siatkarze. Trenerzy, statystycy itp. mięli pokoje na trzecim piętrze. Dzięki Bogu jest tu winda, no bo komu by się chciało łazić po schodach? No właśnie. Nikomu. Była kiedyś taka akcja jak chodziłam tu do „liceum”. Jechałam z Arczim i Jankiem tą właśnie windą aż się zatrzymała. Mówię wam! Jakiego miałam w tedy stracha! Naprawili ją dopiero kilka godzin później, więc wiecie. Na wspomnienia mi się kurde zebrało. Ech. Wysiadłam na odpowiednim piętrze, ale chwilka… Przecież nie wiem, w którym pokoju mam tą walizkę zostawić! Boże. Jaka ja jestem głupia. Zostawiam bagaż na korytarzu i pędzę jak jakaś poparzona po tych pieprzonych schodach (!!!) na salę od gier zespołowych, w której odbywa się trening. Wpadam tam z wielkim hukiem i na moje policzki od razu wkradają się rumieńce.
-Tak, tak to znowu ja. Sorki, że przeszkadzam Stephane, ale mam sprawę. Karol! Andrzej! Do które…
-Pokój 69 jest nasz.- nie dali mi dokończyć, tylko od razu otrzymałam odpowiedź. Serio? Aż tak dobrze mnie znają. Kurde. Przecież znamy się dopiero dwa dni. Aż taka przewidywalna jestem?
-Em… Dzięki.- speszyłam się, a oni roześmiali. Już nic nie mówiąc wyszłam z pomieszczenia i skierowałam w stronę maszyny, która wozi ludzi z góry na dół i z dołu do góry. Nie. Nie mam na myśli fotela dentystycznego. Po wjechaniu na drugie piętro i zabraniu ze sobą walizki skierowałam się do pokoju z bardzo zacnym numerkiem, a mianowicie 69. Czemu akurat 69? No ja się pytam czemu? Ech. Będzie ciekawie, oj będzie. Podchodzę do odpowiednich drzwi i próbuję je otworzyć. Właśnie. Tylko i wyłącznie próbuję bo pomieszczenie jest zamknięte i nie mam jak się do niego dostać.
-Ja pierdzielę.- powiedziałam sama do siebie i zrobiłam tak zwanego „facepalm’a” . Nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem aż tak najarana tą pracą, że już racjonalnie nie myślę? Dobra trudno. Po raz kolejny schodzę po schodach (!!!) i zmierzam w kierunku sali. Tam, jakieś trzy metry od drzwi stoi Karol i trzyma w ręku klucze. Uśmiecha się do mnie i zaczyna tą swoją gadkę.
-No, no Nikola. Jakaś ty głupiutka.
-Jak ja jestem głupia to dla ciebie już nie ma skali.- odgryzłam się.
-Foch! Nie dostaniesz klucza!- rzucił i zaczął odchodzić. 
-Karol! Przestań się wygłupiać! No przepraszam!- nic nie odpowiedział.
-Stephane. Mam pytanie. Czy jest jeszcze możliwość zmiany pokoju?- zapytałam, a Karol od razu zareagował. Nie zauważyłam wcześniej, ale większość siatkarzy próbuje powstrzymać śmiech. Coś marnie im to wychodzi.
-Nie, nie! Uznajmy, że nie zadałaś tego pytania. Masz ten klucz.- uśmiechnął się Kłos i podał mi upragniony przedmiot.
-Dziękuję.- powiedziałam i dałam mu całusa w policzek. Podeszłam jeszcze do Antigi i powiedziałam, że jednak dzisiaj nie mogę być na treningu, ponieważ mam jeszcze jedną bardzo ważną sprawę do załatwienia. Zgodził się bez żadnych sprzeciwów. Pamiętacie jak obiecałam dziewczyną, że ułożę jakiś „sexy” układ taneczny? Zajęłam się nim dzisiaj rano podczas biegania. Tak. Biegałam dzisiaj. Potem znowu położyłam się na kanapie i spałam do pierwszej. Mniejsza z tym. Sama jestem bardzo zdziwiona, że ułożenie czegoś nowego zajęło mi tak mało czasu. Mam nadzieję, że im się spodoba, bo układ w ogóle nie jest trudny. To chyba lepiej.
Wjechałam na odpowiednie piętro i otworzyłam drzwi do naszego pokoju. Był sporych rozmiarów. Trzy łóżka, ogromna szafa, telewizor, radio, wyjście na balkon no i łazienka. Bałam się czego mogę się po niej spodziewać. Weszłam i zdziwiłam się, ale pozytywnie. Wcale nie była taka mała. Wypasiony prysznic, umywalka, kibelek i półki na kosmetyki itp. Jestem pod wrażeniem! Zaczęłam się rozpakowywać. Otworzyłam szafę i na wolnych półkach rozłożyłam swoje ubrania, na spodzie postawiłam buty. Nie brałam tego tak strasznie dużo, bo mam blisko do domu i w każdej chwili mogę do niego po coś iść. Nie to co Karol i Andrzej. Prawie cała szafa i miejsce w łazience było zawalone ich rzeczami. W końcu to faceci. Czego innego można było się po nich spodziewać? Torbę z aparatem położyłam na jednym z łóżek i zamykając drzwi zmierzałam ku wyjściu z ośrodka. Muszę zobaczyć co tam u Oli. Pewnie marnie się czuje. W końcu mało nie wypiłyśmy. Matczak już jutro wieczorem musi wracać do swojego domciu w Warszawie bo wyjeżdża z rodzicami do jakiejś tam ciotki. W sezonie reprezentacyjnym mieszka w stolicy w domu rodzinnym, a w czasie gdy Piotrek ma sezon klubowy to razem z nim w Rzeszowie. W dodatku muszę jeszcze zdążyć przed 17:00 przećwiczyć nowo wymyślony układ. Dochodzę do domu, a tam spotyka mnie wspaniały widok. Olka leżąca na kanapie, wpieprzająca chipsy i oglądająca  „Dlaczego ja?”. No gratulacje po prostu.
-Hejka. Jak się czujesz?- zapytałam uśmiechnięta.
-Masakrycznie! Łeb mnie nawala…
-Hehe. No to trzeba było tyle nie spać tylko iść ze mną na trening. Przy okazji zobaczyłabyś pokój, w którym razem z Kłosem i Wroną będę mieszkać.
-Nie pierdol jak Makłowicz. Przecież na treningu jest Piotrek…
-Oluś…- szepnęłam i usiadłam koło niej- On cię kocha. Tego jestem pewna. I ty kochasz jego, prawda? (pokiwała głową) Więc w czym problem? Nie możesz przeze mnie rezygnować z miłości.
-On mnie okłamał. Cały czas mnie okłamywał. Muszę z nim o tym porozmawiać. Chcę usłyszeć jak będzie się tłumaczył.
-Ok. Zrobisz jak chcesz, ale żebyś mi potem nie płakała w ramię!- powiedziałam i poszłam do kuchni. Jak zawsze uparta Matczak wie lepiej!

                                            *****************************
I mamy siódmy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba J Miałam chwilę czasu więc spróbowałam coś napisać i wyszło takie coś. ;)
Wygrywamy z Rosjanami 3:2 i zajmujemy 2 miejsce w MHJW. Nie wiem jak wy, ale ja jestem cholernie dumna z chłopaków :D  Krzysiu i Piotrek dostali nagrody indywidualne ^^ Moim zdaniem jak najbardziej zasłużone J
Bartek Kurek nie zagra w MŚ! Co wy na to? L 

Pozdrawiam kochani i do następnego ;*

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 6

-Gdzie ty do cholery jesteś? Zapomniałaś już, że miałam dzisiaj przyjechać?!- wydarła się do telefonu strasznie wkurzona Olka. O Boże... Już po mnie...
-O fuck! Bardzo, ale to bardzo cię przepraszam. Gdzie jesteś?
-No jak to gdzie do cholery?! Przed twoim domem ciemnoto! Jak za 10 minut nie zameldujesz się koło mnie, to inaczej pogadamy!- krzyknęła i się rozłączyła. Po jej chamskim tonie wnioskuję, że jest strasznie zła. W mega szybkim tempie wrzuciłam wodę i ręcznik do torby, pożegnałam się na szybko z dziewczynami i wybiegłam z sali. Byłam już przy bramie wyjściowej, a tak właściwie też wejściowej no bo w końcu niektórzy przez nią wchodzą a inni wychodzą, prawda? Boże.. Odwala mi... Wracając do tematu. Byłam już przy tej bramie i dopadł mnie Bartek. 
-Na prawdę musisz jutro wyjeżdżać?- zapytał patrząc mi w oczy. 
-Muszę Bartuś, ale obiecuję, że nie wyniosę się daleko i że będziemy utrzymywać kontakt.- uśmiechnęłam się do niego lekko. 
-Na pewno?
-Na 100%.- dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam dalej. Nie chciałam być już dla niego wredna. W końcu on nie jest niczemu winny. Nie znaczy to oczywiście, że nasze relacje będą takie same jak kiedyś. Muszę zacząć znowu mu ufać, a nie będzie to łatwe.. Kończąc moje przemyślenia dotarłam pod dom. Ola siedziała na schodkach przed drzwiami, a koło niej stała sporych rozmiarów walizka. 
-Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Wstyd mi się przyznać, ale kompletnie wypadło mi z głowy, że przyjeżdżasz. Najpierw trening tenisa, potem taniec... Strasznie mi głupio, że zapomniałam.- zaczęłam się przed nią tłumaczyć. Chyba nie będzie tak źle bo jej wyraz twarzy stał się o wiele przyjemniejszy.
-Dobra. Wybaczam, ale mam nadzieję, że będziesz miała dla mnie chodź troszeczkę czasu...
-Oczywiście, że tak kochana. Gdzie bym nie szła to jeśli będzie taka możliwość wezmę cię ze sobą!- uśmiechnęłam się promiennie i mocno przytuliłam przyjaciółkę. 
-Będziemy tu tak stać, czy mamy zamiar wejść do środka, hmm?- Matczak zachichotała. Strasznie brakowało mi tej wariatki. W końcu nie widziałyśmy się 3 miesiące! To kupa czasu!
-Już otwieram kochanieńka. Tęskniłam, wiesz?
-Ja bardziej.- zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do środka. Olka wstawiła swoją walizkę do jednego z pokoi gościnnych. Zawsze go zajmowała, gdy przyjeżdżała. Ja wzięłam się już za wyjmowanie ciastek, popcornu, ciasta, żelków i oczywiście winka. Mogę się założyć, że na jednej butelce się nie skończy, ale co tam! Jutro będę zdychać... Hehe. 
-No, no koleżanko. Widzę, że się postarałaś.- rzekła zadowolona blondynka. 
-Pewnie, że tak! Trzeba jakoś uczcić twój przyjazd!
-Dobra. A teraz na poważnie. Widziałaś się z nimi?- Ola momentalnie spoważniała. Oczywiście chodziło jej o Piotrka i Bartka. 
-Widziałam...
-No to opowiadaj! Na co czekasz?!
-Wolisz bardziej szczęśliwszą wersję czy tą beznadziejnie masakryczną?- uśmiechnęłam się leciutko. Prawie nie zauważalnie. 
-Aż tak źle było?
-Nawet gorzej. Była z Jankiem na pizzy w tej knajpce co zawsze i siatkarze też byli. Zachowywałam się normalnie, to znaczy tak jak zawsze. No bo w końcu ja i Janek do końca normalni nie jesteśmy. 
-Do rzeczy Nikola..
-No już, już. Palnęłam jakimś żartem o Nowakowskim i Kurek podszedł do naszego stolika. Oczywiście nabijałam się z Janka, a nie Piotrka. Bartek zapytał się czy żart był o jego przyjacielu z reprezentacji. Ja na to, że nie, a w tedy Krystian zawołał mnie po imieniu. Przeszłam obok Bartka i okazało się, że Antiga ma do mnie sprawę. Jutro podpisuję z nim umowę o pracę. Zostałam fotografem reprezentacji...
-To świetnie!- zapiszczała Ola.- No ale mów że dalej kobieto! Tylko nie pomijaj żadnego szczegółu. 
-Chwile jeszcze z nim pogadałam na temat pracy i w ogóle, a potem odwróciłam się w stronę stolika. Stał przy nim nie kto inny jak Kurek więc mądra ja postanowiłam na niego wskoczyć. Bardzo się ucieszył że minie widzi. Od razu zaczął zadawać pytania typu "Co ty tu robisz?' itd. Potem zadzwonił Artur, jeszcze później zadzwoniłaś ty. Wyzwałam Fabiana od idiotów bo obraził Linkin Park. Wiem, że to nie powód, ale samo z siebie wyszło. Z Piotrkiem było o wiele gorzej.- mina od razu mi zrzedła.-Naskoczył na mnie, zaczął wyzywać od najgorszych tchórzy, rozwydrzonych dziewuch... Ja ze łzami w oczach naskoczyłam na niego, że nie wie co się kiedyś stało, że chciałam mu to teraz wytłumaczyć, ale nie ma sensu wnioskując po jego zachowaniu. On powiedział, że nie ma już siostry... To chyba było w tym wszystkim najgorsze. Bartek stanął w mojej obronie, a reszta siatkarzy przysłuchiwała się naszej wymianie zdań. Cała knajpa się przysłuchiwała. Wybiegłam płacząc. Janek za mną. Chciałam zostać sama. Poszłam do domu i zaczęłam się pakować. W końcu będę musiała mieszkać w ośrodku. Ktoś zaczął walić do drzwi. Otworzyłam a tam Kurek. Zobaczył walizkę. Nakłamałam mu, że wyjeżdżam, że mam tego wszystkiego dość. On, że nie chce mnie stracić itp. Potem wyszłam na trening tenisa. Też byli na nim siatkarze tylko, że na widowni. Pogadałam chwile z Kłosem. Później nic ciekawego się nie wydarzyło... Albo i wydarzyło. Bartek mnie jeszcze zatrzymał i pytał czy muszę wyjeżdżać. Odpowiedziałam że tak i pobiegłam w stronę domu...- skończyłam swój monolog i nawet nie zorientowałam się, że płakałam i że piłyśmy już trzecią butelkę wina. 
-Ale czemu go okłamałaś?- zapytała lekko zdziwiona przyjaciółka. 
-Czemu? Hah. Byłam święcie przekonana, że Kurek opowie o wszystkim Nowakowskiemu. Wiesz o co mi chodzi, prawda?
-Wiem kochana, wiem.- szepnęła blondynka i mocno mnie przytuliła. Teraz płakałam jej w ramię.
Gdy się opanowałam, zaczęłyśmy gadać na błahe tematy , no ale oczywiście, że Olka to Olka musiała coś dodać. 
-Okłamał mnie wiesz? Wmawiał mi, że wiele by dał za to, żeby chociaż cię zobaczyć. Wierzyłam mu, ale teraz wiem, że to wszystko było kłamstwem. Nie wybaczę mu tego. Jutro wygarnę mu wszystko raz na zawsze. 
-Jesteś pijana Ola. Nie wiesz co mówisz. A poza tym świata poza nim nie widzisz!
-Wypiłam o wiele mniej od ciebie koleżanko! Tak, kocham go, ale ty jesteś ważniejsza i ten debil pożałuje jeszcze tego jak cię potraktował. Zobaczysz! 
-Kochanie... Nie możesz zrujnować sobie życia prze zemnie. Pomyśl chociaż raz o sobie i o swoim szczęściu, ok?- powiedziałam już lekko podirytowana tą całą sytuacją. 
-Nie rozumiesz, że on mnie okłamał?! Okłamywał mnie cały czas! I mogę się założyć, że myślał, że to nie wyjdzie na jaw! A tu surprise!- Ola zaczęła płakać. Tak to jest, jak dwie desperatki napiją się razem wina. Wymęczone całym dzisiejszym dniem usnęłyśmy na kanapie...


                    *Rano*
Ja pierdziele mój łeb... Czuje się jakby ktoś mnie w nocy poturbował. Wszystko mnie boli. Na szczęście filmik mi się nie urwał i wszystko pamiętam. Trochę to dziwne, bo mało żeśmy nie wypiły. Sześć butelek wina. O fuck! Jak my żeśmy to w sobie zmieściły? Ola jeszcze spała, więc jak najciszej się dało poszłam do kuchni. Wypiłam butelkę wody i czuję się od razu lepiej. Jeszcze tabletki na ból głowy i wszystko będzie ok. Mam przynajmniej taką nadzieję. Spojrzałam na zegarek, a tam 12:50!! W dupę jeża! Przecież muszę być na hali o jakiejś 13:30! Sprintem pobiegłam do swojej sypialni, wzięłam ubrania i pognałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czerwoną bokserkę, jeansowe shorty i do tego białe converse za kostkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie miałam czasu na malowanie, więc wzięłam torbę z aparatem i walizkę, napisałam Oli kartke, że poszłam do ośrodka i wybiegłam z domu.


Po 15 minutach biegu byłam na miejscu. Zostawiłam bagaż w recepcji u pani Eli, no bo w końcu nie pójdę na ich trening z walizką! Na salę zabrałam ze sobą tylko aparat. Ciekawe jak zareaguje Bartek gdy mnie zobaczy... Mniejsza z tym. Wchodzę na salę. Chłopaki byli za bardzo skupieni aby mnie zauważyć. Podchodzę do Antigi, pokazuję mu zdjęcia itp. On po chwili woła wszystkich chłopaków do siebie. Gdy mnie zobaczyli zareagowali różnie. 
-Nikola!- Kłos, Ignaczak i Wona mocno mnie przytulili. Znam ich od wczoraj, a już darzę ogromną sympatią. Coś niesamowitego. 
-We własnej osobie chłopaki, ale teraz koniec tego tulenia bo zaczynacie mnie dusić.- zaśmiałam się lekko. 
-Co ty tu robisz?- zapytał Bartek z Piotrkiem jednocześnie. Ten pierwszy najwidoczniej był bardzo zadowolony, że mnie widzi, ale drugi już nie. 
-Pozwólcie, że wam wszystko wyjaśnię.- wciął się w naszą rozmowę Antiga. 
-To jest Nikola Nowakowska i od dzisiaj jest ona waszym oficjalnym fotografem. 
-No, no dziewczyno! Grasz w tenisa, grałaś w kosza, tańczysz i w dodatku robisz zdjęcia! Jest coś, czego jeszcze o tobie nie wiem?- zapytał Klosik. 
-Karolu. Ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- puściłam mu oczko.
-Dobra, dobra. Pogadacie sobie później, ale teraz aby nie przerywać treningu musimy załatwić jeszcze jedną sprawę. A mianowicie z kim będziesz w pokoju. Dużego wyboru nie masz. Dwu osobowy z Nowakowskim lub Bartkiem, albo trzy osobowy z Kłosem i Wroną.- rzekł Stephane. 
-Nie ma tu się nawet nad czym zastanawiać! Pewnie, że wybieram Karollo i Andrzejka!- rzekłam uradowana, a chłopaki zaczęli mnie łaskotać. Jedno co jeszcze zauważyłam, to to, że Kurkowi mina zrzedła. No sorry, ale wolę mieć pokój z dwiema innymi mega zajefajnymi i szalonymi osobami, niż z nim albo Piotrkiem i się cały czas kłócić...

                                                                   *************************

Bardzo, ale to bardzo przepraszam was za to coś na górze. Po raz kolejny raz was zawiodłam :/ Jeszcze raz przepraszam :c Za błędy też przepraszam...

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 5

-Odpowiesz mi na pytanie?- zapytałam jeszcze raz. Janek się chyba opamiętał bo spojrzał mi w oczy i zaczął mówić. 
-Co się dzieje? Dużo się dzieje Nikola. Nie pozwolę, żebyś przez niego płakała rozumiesz? Nie pozwolę żebyś płakała przez kogokolwiek! 
-Janke... Ja wiem, że się o mnie troszczysz i w ogóle, ale proszę cię. Nie przesadzaj i nie wyolbrzymiaj ok?
-Dobra. Uznajmy, że to się nie wydarzyło!- krzyknął i odszedł kawałek dalej. Westchnęłam zrezygnowana i "przyczepiłam" na usta fałszywy uśmiech. 
-Więc tak! Chłopaki koniec opieprzania się! Przyszłam tu na trening! Przyszłam tu żeby was czegoś nauczyć a nie! Wy już zacznijcie się rozgrzewać, a ja idę się przebrać.- przytaknęli a ja poszłam do łazienki bo do szatni mi się już nie chciało. Tak wiem. Jestem cholernym leniem, ale to tak między nami ;) Wracam na kort, a tam na ''widowni'' siatkarze! Co oni kurna za mną łażą? Dobra nie ważne. Gdy już zauważyli moją obecność niektórzy ze zdziwienia otworzyli szeroko buzię, a inni zaczęli gwizdać. Na początku nie wiedziałam o co im do diaska chodzi, ale później Kłos mnie uświadomił. Podniósł swój podkoszulek, wskazał na swój brzusio (miałam założony stanik sportowy), a potem na mój po czym zrobił smutną minkę. Zaczęłam się promiennie śmiać, a Kłosik się do mnie uśmiechnął. Mieć brzusio ładniejszy od samego, wielkiego Karola Kłosa?! Tosz to zaszczyt! Boże co ja pierdziele... Chyba Janek mi czegoś do picia nasypał xD 
-Więc co panowie? Gotowi?- zapytałam. 
-Tak jest panie kapitanie!-zasalutowali mi, a ja popadłam w dziki rechot. Ich towarzystwo zawsze umie poprawić mi humor. 
Najpierw kazałam ustawić się im w rządku po jednej stronie kortu i poćwiczyć serw. Ja zaś stanęłam po jego drugiej stronie i go odbierałam. Powiem szczerze, że szło im całkiem dobrze. Kazałam im potem dobrać się w czwórki i rywalizować ze sobą w grze 2 na 2. Podczas ćwiczeń dawałam im oczywiście cenne rady. Zeszło nam na tym z jakieś 2 godziny... Już miałam kończyć ich trening, ale przerwał mi Kamil. 
-To co pani trener? Może zagra pani ze mną?- uśmiechnął się w sposób, który zmiękcza dziewczyną kolana. Mówiłam już kiedyś, że ma piękny uśmiech? Nie? No to teraz mówię. 
-Wiesz co Kamilku, z chęcią z tobą zagram. 
Postanowiliśmy, że zagramy trzy sety. Ustawiliśmy się na odpowiednich miejscach. Skrzynecki uśmiechnął się do mnie z współczuciem. Pewnie myślał, że wygra, ale ze mną nie ma tak łatwo. W końcu kiedyś grałam...
Ja miałam ten zaszczyt rozpocząć naszą rywalizacje. Stanęłam za linią końcową, podrzuciłam wysoko piłeczkę i mocno uderzyłam w nią rakietą. Piłka bezpośrednio trafia w boisko. I tak kilka razy, aż do zakończenia pierwszego gema. Nasza gra ostatecznie skończyła się wynikiem 3:0 dla mnie w setach. Uśmiechnęłam się tryumfalnie co jeszcze bardziej wkurzyło Kamila. 
-Kiedyś cię pokonam! Zobaczysz!- powiedział do mnie z lekkim uśmiechem. Wiem, że był on wymuszony ponieważ Skrzynecki nienawidzi przegrywać. 
-Niedoczekanie twoje.- puściłam mu oczko i poszłam napić się wody, która stała koło Dominika. Jest on najlepszym według mnie tenisistą z tej grupy. Świetnie sobie radzi. Po chwili podeszli do nas siatkarze, czyli między innymi Piotrek i Bartek. O zgrozo!
-Skąd ty dziewczyno umiesz grać tak świetnie w tenisa?!- zapytał Wrona
-I do tego czemu ty masz taki śliczny brzuszek?- dodał Kłos. Od razu jak to powiedział wybuchnęłam nie pohamowanym śmiechem. Kolejny już raz dzisiaj z resztą. 
-Człowieku! Jeśli ty nie wiesz kto to jest to musisz kompletnie tenisem się nie interesować! Przed tobą siedzi trzy krotna mistrzyni świata w tenisa ziemnego juniorów oraz dwu krotna mistrzyni europy juniorów!- wydarł się z udawanym gniewem w głosie Dominik. A siatkarze, jak to siatkarze rozdziawili swoje nawet przystojne japy ze zdziwienia. 
-On żartuje, prawda?- szepnął niedowierzający Wrona. 
-Nie kochanieńki. -odpowiedziałam. 
-Ale, że jak? Nikola przecież ty nigdy nie interesowałaś się tenisem.- spytał Bartek. 
-Zmieniłam się Bartek. Odkąd wyjechałam zaczęłam uprawiać mnóstwo sportów. Może kiedyś ci opowiem.- powiedziałam a Kurek przytaknął mi skinieniem głowy. 
-A wracając do mojego poprzedniego pytania o którym już chyba zapomniałaś: Czemu ty masz taki śliczny brzuszek?- uśmiechnął się Kłos. Coś mi się wydaję, że polubię tych dwóch wielkoludów. 
-Tak jakoś wyszło. Multum treningów, determinacji, silnej woli i nic więcej. 
Na chwilę zapadła lekko krępująca cisza. No sorry bardzo ale ja nie będę zaczynać rozmowy. 
-A uprawiasz też jakiś inny sport? Na przykład koszykówkę czy coś takiego? Jesteś wysoka jak na dziewczynę.- rzekł Zatorski. Choć oni mnie nie znają, to ja znam ich doskonale. 
-Masz rację. Grałam w koszykówkę. Uprzedzając wasze kolejne pytanie mam 1,80 wzrostu. 
-Nowakowska! Nie chcę ci przeszkadzać, ale coś mi wspomniałaś dzisiaj, że o 18:00 masz zajęcia taneczne z dziewczynami, a jest już 18:20!!- krzyknął z oddali Janek. Musiał do cholery użyć mojego nazwiska? No musiał? Ech..
-O cholera! Dzięki blondas! Kochany jesteś. Co ja bym bez ciebie zrobiła?- odkrzyknęłam i zabierając swoje rzeczy pobiegłam do wyjścia z kortu. 
-Ej! Ty masz na nazwisko Nowakowska?- rzekł za mną chyba Kłos. Tak. To na pewno był Karol. 
-Z nami to się już nie pożegnasz?- dodał Wrona. 
- Tak. Jestem Nowakowska. A okazji do spotkania będzie jeszcze dużo. Paaa!- powiedziałam i pobiegłam do hali od gier zespołowych. Dziewczyny spojrzały na mnie na max'a wkurzone. Były one w wielu od 15 do 17 lat, ale dogadywałyśmy się świetnie. 
-Strasznie, ale to strasznie was przepraszam! Straciłam rachubę czasu będąc na treningu tenisa. Mam nadzieję, że już miałyście rozgrzewkę i mogę zacząć uczyć was nowego układu?
-Wybaczamy. Oczywiście, że przeprowadziłyśmy sobie rozgrzewkę! Nie jesteśmy aż takie głupie.- rzekła Paulina. Jedna z moich "podopiecznych". Zauważyłam, że w drzwiach stanęła znana mi już czwórka osobników płci męskiej. A bowiem Kłos, Wrona, Kurek i Ignaczak. Reszty nie było i dzięki Bogu. 
-Więc tak dziewczyny! Nie zwracamy na nich w ogóle uwagi, ok? Pełna koncentracja nad nowym układem! Postanowiłam, że na przedstawieniu na koniec roku zatańczycie do kilku piosenek. "Happy" Pharrella Williamsa, "Wiggle" Jasona Derulo, "I Luh Ya Papi" Jennifer Lopez, "23" Miley Cyrus , "Talko Dirty" Jasona Derulo i "Super Bass" Nicki Minaj.  
Dziewczyny nie były zachwycone, że aż tak dużo kroków będą musiały się nauczyć, ale powiedziałam, że choreografie są proste. Kazały mi pokazać wszystkie po kolei. Ciekawski wzrok siatkarzy wcale mi nie przeszkadzał. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Były zachwycone pierwszym układem. Potem zaczęłam tańczyć kolejne choreografie, które też im się bardzo spodobały. 
-Skąd ty bierzesz takie wspaniałe pomysły?- zapytała Olga. 
- Z głowy kochana. To od którego układu zaczynamy?
-Ja mam jeszcze jedno pytanie..- rzekła nieśmiało Weronika.
-Tak?
-A może zatańczyłybyśmy coś sexy? Wiecie, żeby później się faceci za nami uganiali.- wszystkie się zaśmiałyśmy. 
-Jeśli tylko będziecie chciały. 
-Ale nie mamy układu.- zmartwiła się lekko Magda.
-Żaden problem. Dajcie mi czas do jutra. 
-Zdążysz? Przecież to nie możliwe! 
-Dla chcącego nic trudnego. Poczekajcie chwilkę. Ej! Kłos! Mogę cię na chwilkę prosić?- krzyknęłam.
-Oczywiście dziewczyno o nieznanym mi imieniu.- uśmiechnął się promiennie. No tak... Przecież się nie przedstawiłam. Jaka ja głupia. Boshe..
-Jestem Nikola. 
-Ja Karol. Miło mi.
-Mi również, a teraz mam pytanie. O której jutro macie trening na sali?
-Yyy, a po co ci to wiedzieć?
-Po pierwsze, mam sprawę do waszego trenera, a po drugie chcę wiedzieć kiedy sala jest wolna i możemy z dziewczynami ćwiczyć. 
-A, ok. Więc trening mamy dopiero o 13:00. Skończy się gdzieś tak o 16:30 na bank. 
-Dzięki wielkie Karollo. A teraz spadaj. Musimy poćwiczyć układ.- zdzieliłam go lekko po głowie. 
-Już idę, już! A poza tym świetnie tańczysz.- powiedział i puścił mi oczko. Zaśmiałam się lekko i wróciłam do dziewczyn. 
-Jutro spotykamy się tu o 17:00. Obiecuję, że się nie spóźnię. Na dzisiaj mamy do opanowania dwa układy. Mam nadzieję, że nam się uda. Jesteście zdolne, więc pójdzie szybciutko.- przytaknęły mi i powiedziały, że chcą zacząć od układu do piosenki "Happy". Zgodziłam się, ale najpierw wytłumaczyłam jak cały występ będzie wyglądał. Bardzo im się spodobał mój pomysł i zaczęłam pokazywać im wszystkie kroki po kolei. Po godzinie z minutami już ogarnęły go wyśmienicie. Jestem z nich cholernie dumna. No bo w końcu jak im coś na występie nie wyjdzie, to w gruncie rzeczy też moja wina. 
-Dziewczyny mam!- krzyknęłam uradowana. 
-Ale co masz?- zapytała lekko zdziwiona Paulina. 
-Jak to co? Mam pomysł do jakiej piosenki zatańczycie i jak będziecie ubrane! Ja to jednak mam łeb.. 
-A powiesz nam?
-Mogę zdradzić tylko, że będziecie ubrane w króciutkie szorty i bluzki na ramiączka do pępka.- powiedziałam, a one zapiszczały radośnie. Zaśmiałam się lekko po czym wróciłyśmy do ćwiczeń. Zapomniałam dodać, że chłopaki już poszli, bo jak to stwierdził Kłos: "Musimy już spadać, bo dzieci nam płaczą." Yyyy, ok? Nieważne. 
Przez trzy godzinki z dziewczynami ogarnęłyśmy dwie choreografie. Widać było, że bardzo się starały i że kochają to, co robią. Usiadłyśmy wszystkie na podłodze i zaczęłyśmy gadać. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. 
-Gdzie ty do cholery jesteś? Zapomniałaś już, że miałam dzisiaj przyjechać?!- wydarła się do telefonu strasznie wkurzona Olka. O Boże... Już po mnie...


                                                           ************************

Wróciłam! Po miesięcznej przerwie znowu zaczęłam pisać, chodź nadal nie jest mi łatwo... Namówiła mnie do tego Wemmi, której dedykuję ten rozdział. Dziękuję kochana :* 
W gruncie rzeczy i tak bardzo, ale to bardzo was przepraszam :/ Nawet nie wiecie jak mi teraz głupio. Cierpię na kompletny brak weny. Co wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, to nie wiem jak go napisać, żeby był ciekawy i warty waszej uwagi. Nie obiecuję wam, że rozdziały będą dodawane częściej, ponieważ nawet jakbym bardzo chciała dodać coś nowego to nie umiem... 
Przepraszam również, za zaległości na waszych blogach. Spróbuję to wszystko nadrobić :) 

A tak właściwie jesteście tu jeszcze? Czekał ktoś na ten rozdział? Pewnie nie, bo strasznie was zawiodłam :c Jeszcze raz bardzo przepraszam :c

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH POSTACH NA BLOGU WPISZCIE SIĘ DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI".  :)